Cztery samotne łapki

 


Kiedy się obudziłem, zobaczyłem wielką dziwaczną postać. Wtedy
jeszcze nie wiedziałem, że to człowiek. Myślałem więc, że mi to nie
zagraża i zasnąłem po raz drugi. Śniło mi się, że mnie wyciągają z
ciepłego zawiniątka z kocyka i zabierają w dziwne, ciemne i zimne miejsce. Było mi
bardzo nieprzyjemnie. Zacząłem piszczeć przez sen. Po minucie
piszczenia wziąłem się w garść, a właściwie w łapkę. Pomyślałem, że to tylko dziwny sen albo raczej koszmar, więc próbowałem się obudzić. Zacząłem mrugać i
szczekać. Nic nie pomogło. Wbiegłem więc w ścianę. Bolało. Ale bardziej bolała myśl, że to wcale nie był sen.  

***

Dopiero po paru dniach dotarło do mnie, że mnie porzucili.
Musiałem zacząć samodzielne życie w wieku ledwo 2 miesięcy. Na
początku nie było łatwo. Wszystkie wiewiórki i myszy uciekały, a do
szczurów nie ważyłem się podejść. I tak w kółko... Wiewiórki... Siup! I
na drzewo. Myszy... Siup! I do dziury kanalizacyjnej. 

Powoli traciłem nadzieję i myślałem, że umrę z głodu lub ze zmęczenia. Jednak pojawił mi się pomysł w głowie. Po co być mięsożercą, jak można być
roślinożercą!

Bez wahania zacząłem szukać, a to jagódek, a to malinek... Z tą
taktyką było łatwo. Nawet nie chodzi mi o to, że owoców dookoła było
wiele, tylko o to, że to jedzonko nie uciekało, a to było wielką zaletą!
Tak było wiele tygodni, a później miesięcy. Aż w końcu miałem aż ponad rok (dla
psów to dużo)! Jednak tego dnia miało zdarzyć się coś dziwnego...
Szedłem sobie cichą, małą alejką i nasłuchiwałem ptaków (wiem,
brzmi to jak z typowego filmu przyrodniczego, ale po prostuto była
prawda). Jednak czułem, że coś się dzisiaj stanie. Coś dziwnego,
nietypowego. I miałem rację! Jak tak szedłem, zauważyłem, że za mną
ktoś idzie. Rasowy pies, który ma kochający dom i rodzinę, uciekłby gdzie raki zimują.
Ale nie ja.  Ja czułem swoim dość dużym noskiem, że ten ktoś nie ma złych
zamiarów. Zwolniłem krok i czekałem, aż pan (usłyszałem po głosie, że
to mężczyzna) się zatrzyma albo mnie usłyszy bądź zauważy.

Cichutko szczeknąłem. Niestety człowiek nie zauważył, ani nie
usłyszał... Pisnąłem, ale mężczyzna miał to chyba gdzieś!
W końcu nie wytrzymałem i szczeknąłem ile sił w gardle. Pan usłyszał i
powoli zaczął obracać głowę w moją stronę. Nie bałem się w ogóle.
Inaczej bym już dawno zwiał. Stałem i się patrzyłem.
Jego reakcja bardzo mnie zdziwiła. Człowiek jak tylko mnie zobaczył,
podskoczył i zaczął tańczyć. Nic nie rozumiałem! To wszystko
wydarzyło się tak, jakby chciał mi powiedzieć, że od dawna mnie szukał
czy coś w tym stylu.

-Fifek, to ty mój piesku! -zaśmiał się. - Nawet nie wiesz, ile ja ciebie
szukałem! Oh Fifek, a ty cały czas tu byłeś...
-Hau! -szczeknąłem, oznajmując, że nic a nic nie rozumiem.

Pan tylko się uśmiechnął i mnie podniósł. Czułem się jakoś dziwnie, ale
i tak nie starałem robić się "ciężki", aby mnie puścił. Kolejna rzecz, którą
ta osoba zrobiła była taka, że zaniósł mnie do swojego domu! Wtedy
zrozumiałem, że to jest ten właściciel, u którego byłem na początku. Już
zawsze od tego czasu chodziłem tylko przy moim właścicielu. Robiłem
wszystko z nim i tak już aż od czterech lat!

Autor: Pimpuś

Komentarze

Popularne posty