Właśnie zaczął się kwiecień. Zajaczęk zaczął już się przygotowywać, aby w tym roku Święta Wielkanocne były udane. Miał dużo pracy, bo jego szef, czyli kurczaczek Wielkanocny, który nie chciał być gorszy od Świętego Mikołaja wpadł na pomysł obdarowywania prezentami też w Święta Wielkanocy. Razem ze swoimi pomocnikami przygotowywał już ostatnie prezenty. Gdy wszystko było już gotowe poszedł i zaniósł prezenty do latającego koszyczka (Wielkanocny odpowiednik sani Mikołaja). Niestety nie zdał sobie sprawy z jednej rzeczy.
- O nie! W koszyku jest dziura! - krzyknął inny młodszy zajączek.
Dopiero wtedy nasz główny bohater zdał sobie sprawę, że faktycznie ten koszyczek jest wadliwy. Razem z innymi zajączkami chciał zatrzymać wylatujące z niego prezenty. Gdy wydawało się, że to się udało, zauważył, że niestety z koszyczka wypadł jeden prezent i teraz staczał się z górki. Zajączek Antek (bo tak ma na imię) próbował zatrzymać pędzący podarek, ale było już za późno. Wpadł do lasu, ale nie do byle jakiego lasu. Wpadł do mrocznego lasu. Antek początkowo był załamany, ale postanowił działać. Poszedł do wielkiej fabryki prezentów, aby zrobić nowe jajko. Niestety okazało się, że skończyły się już potrzebne materiały. Po naradzie z szefem poszedł w kierunku lasu. Chciał odnaleźć zagubiony prezent. Trzęsąc się ze strachu powoli wszedł do lasu. Było tam bardzo ciemno. Przez chwilę nic nie widział, ale po kilku minutach jego oczy przyzwyczaiły się do mroku. Nie zdążył nawet się obejrzeć, a już koło niego stał dzik.
- Aaaaa! Nie zabijaj mnie!
- Spokojnie, nie mam złych intencji. Chcę Ci pomóc zbłąkany wędrowcu.
- Jak dostać się do zachodniej części lasu? - zapytał nadal wystraszony zając.
- Czy aby chcesz tam iść? Ta część lasu jest najgorsza. Występują tam groźnie wilki, jelenie i przede wszystkim NIETOPERZE ZAJĄCOJADY! (coś takiego jak ludojady tylko, że jedzą zające)
- Tak, na pewno chcę tam iść, muszę odnaleźć zagubione jajko.
- Jakie jajko? - zapytał zaciekawiony dzik.
Wtedy zając opowiedział nowo poznanemu przyjacielowi całą historię od początku do końca. Gdy skończył dzik powiedział:
- To szlachetna sprawa. Pójdę z Tobą i Ci pomogę. A tak w ogóle to zapomniałem się przedstawić. Nazywam się Rumfuss, a Ty?
- Rumfuss, świetne imię. Bardzo mi się podoba. Ja jestem Antek.
- No dobrze to nie marnujmy czasu. Chodźmy po to jajko!
Nie marnując czasu od razu wyruszyli w drogę. Początkowo nie napotykali na żadne przeszkody i wszystko szło pomyślnie. Przeszli wiele kilometrów, aż w końcu zaczęło się ściemniać.
- Hej, Antek jesteś głodny? Na tym krzaku rosną bardzo smaczne jagody.
...............
- Halo Antek, czemu nie odpowiadasz?
W tym momencie dzik zauważył, że jego kompan smacznie śpi.
- Antek obudź się. - powiedział do niego Rumfuss, przy okazji, potrząsnąwszy nim.
- Eeaao co się dzieje. - wypaplał przez sen zajączek
- Wstawaj Antek!
- Jestem zmęczony, nie możemy chwilę odpocząć? - zapytał półprzytomny jeszcze zając
- Jajko nie może czekać. Ja nie jestem zmęczony i wiem gdzie mamy iść. Wsiadaj na mój grzbiet.
- Dob......
Zajączek nie zdołał dokończyć wypowiedzi, bo nagle usłyszeli głośny huk. Zauważyli na bezchmurnym, lekko przysłonionym wysokimi drzewami, nocnym niebie sanie Mikołaja, który właśnie z nich zeskakiwał. Sekundę później był już przy dziku i zającu.
- Nigdzie nie jedziecie! - zakrzyczał brodaty Mikołaj
- Święty Mikołaj......Co tu robisz? - spytał zaskoczony zając
- Nie pozwolę, aby Wielkanoc była tak samo popularna jak Boże Narodzenie. To co sprawia, że to Święto jest lepsze, to prezenty. Nie możecie ich rozdać. - powiedział Mikołaj.
- Ale dzieci się ucieszą.
- Nie obchodzi mnie to!! Powiecie mi gdzie są prezenty, czy inaczej to załatwimy.
Po tym jak zwierzaczki nie zgodziły się na propozycję Mikołaja, rozpoczęła się walka. Już od początku Mikołaj i renifery miały dużą przewagę. Po chwili dzik uciekł z pola bitwy. Zrozpaczony zajączek pozbawiony sojusznika, podszedł pod drzewo, osunął się na ziemię i przez łzy powiedział: Poddaję się!
Wtedy Mikołaj zaczął współczuć zajączkowi. Szybko wydał reniferom rozkaz do zaprzestania ataku, a sam powiedział:
- Nie płacz tak
- Czemu tak robisz Mikołaju? Ja po prostu chcę, żeby dzieci były szczęśliwe.
- W sumie masz rację. Po co ja to robię. Przepraszam Ciebie zajączku.
Wtedy usłyszeli głośne: "Do Ataku". Z podziemi wyskoczył Rumfuss wraz z rodziną.
- Nie atakujcie go! - wykrzyczał zajączek - Mikołaj zrozumiał swój błąd. Pomoże nam odnaleźć jajko Wielkanocne.
- No dobrze, ale będziemy go mieć na oku. - powiedział dzik
- Dziękuję za zaufanie, od teraz będziemy przyjaciółmi.
- To się jeszcze okaże - powiedział, nadal nie ufający mu dzik.
Potem ruszyli dalej w drogę. Mimo iż było ciemno, to dzięki dobremu wzrokowi dzika nie mieli problemów z ciemnością. Po paru godzinach doszli do swojego celu.
Zajączek wziął jajko i wszyscy ruszyli w drogę powrotną. Wracając nie mieli tylu przygód co wcześniej i po czterech dniach marszu wyszli z lasu. Donieśli zagubione jajko dziecku, a Mikołaj zaprzyjaźnił się z dzikiem i zajączkiem.
Komentarze
Prześlij komentarz