Co może pójść nie tak? Część II (ostatnia)
(...)
W telewizji prezenter powiedział:
- Jak każdy wie, ostatnio w mięsie często wykrywana jest salmonella. Z tego powodu rząd podjął decyzję o tymczasowym wycofaniu mięsa ze sklepów i zamknięciu restauracji.
Załamany pan Peter zaczął płakać i chwilę potem powiedział o wszystkim rodzinie. Mijały dni i miesiące, a ani pan Peter, ani pani Amelia, nie mogli znaleźć pracy. W końcu, przymuszeni zalegającymi długami podjęli decyzję o sprzedaży samochodów. Później wypisali syna ze szkoły prywatnej i zapisali do państwowej, a na końcu sprzedali dom. Teraz żyli w małym trzydziestometrowym mieszkanku, ale wiedzieli, że takie rozwiązanie nie wystarczy na długo. W końcu, przytłuczeni długami, musieli sprzedać mieszkanie. Przez kolejne kilka miesięcy mieszkali w małym pokoiku u życzliwego sąsiada. Jednak w końcu cierpliwość sąsiada też się skończyła. Musieli przenieść się na ulicę zachowując tylko resztki pieniędzy na wyżywienie. W tym czasie ich syn dorósł już do wieku 16 lat. Nie podobało mu się takie życie, więc postanowił coś z tym zrobić. Akurat w tym czasie otworzono z powrotem restauracje. Pan Peter chciał to wykorzystać, ale nikt nie chciał biedaka z ulicy jako kucharza. Z kelnerami było inaczej. Wiele osób po otwarciu restauracji chciało do nich wrócić. Więc jako kelnera brano byle kogo. Fakt ten wykorzystał syn pana Petera i jego żony. Antoni, bo tak miał na imię, zatrudnił się jako kelner w jednej z lokalnych restauracji. Dało to przypływ gotówki rodzinie, jednak nadal nie tak duży, aby z powrotem zakupić chociaż małe mieszkanie. Mimo wszystko rodzice byli bardzo dumni z syna. Antoni bardzo wytrwale pracował przez kolejne kilka miesięcy. Codziennie po szkole szedł do restauracji. Jednak nie spodziewał się, że pewien pochmurny wtorek odmieni życie jego i jego rodziny o 180 stopni. Antoni właśnie wchodził do restauracji, kiedy podszedł do niego szef i powiedział:
-Nasz kucharz się źle poczuł. Dziś to ty gotujesz.
Antoni początkowo się trochę bał powierzonego mu zadania, ale był synem kucharza, więc postanowił stawić czoła danemu mu zadaniu.
Pierwszego dnia szło mu bardzo dobrze. Przygotował wiele dań i goście go zachwalali. Z tego szef podjął decyzję, że chłopak następnego dnia też będzie gotował. Chłopak już przypomniał sobie wszystko dotyczące gotowania, więc był gotowy na kolejny dzień jako kucharz. Przyszedł dobrze nastawiony do pracy, jednak nie spodziewał się jak trudne dostanie zadanie. Okazało się bowiem, że do restauracji przyjeżdża pan Tom, właściciel największej na świecie firmy produkujące słodycze oraz milioner rozpoznawalny na całym świecie. Pan Tom został bardzo uroczyście przywitany przez właściciela. Po ceremonii usiadł na swoim miejscu i poprosił o spaghetti carbonara. Bardzo zestresowany Antoni, otarłszy pot, zaczął przygotowywać danie. Pan Tom musiał na nie trochę poczekać, ale to czekanie ułatwiała mu lemoniada którą popijał. Jednak po dłuższej chwili kelner w końcu przyniósł to włoskie danie. W trakcie jedzenie potrawy pan Tom powiedział:
- To jest przepyszne, najlepsze carbonare, jakie jadłem. Wasz kucharz ma wielki talent.
Po kolejnych dobrze przygotowanych daniach kucharz Antoni zyskał markę na całym kontynencie. Zaczął zarabiać bardzo duże pieniądze, a najlepsze restauracje chciały, aby u nich pracował. Jednak Antoni postanowił otworzyć własną restaurację z kuchnią włoską. Zatrudnił w niej swoją mamę jako menadżera restauracji, a tatę jako szefa kuchni, który przygotowywał pizzę. Sam Antoni zajął się natomiast przygotowywaniem włoskich makaronów, których robienie wychodziło mu bardzo dobrze. Od tego momentu rodzina uzyskała stabilność finansową i żyła szczęśliwie
Komentarze
Prześlij komentarz