Detektyw lis na tropie zbrodni. Opowieści z Puszczy Białowieskiej
Akcja tej historii rozgrywa się w jednym z lasów Puszczy Białowieskiej. Nie jest jednak bez znaczenia, jaki to był las. Był wielki, największy, jaki znajdował się w puszczy. Drzewa w nim były tak rozłożyste i wysokie, że patrząc w górę, nie zauważyłbyś nieba. Był to las mieszany, czyli taki z drzewami liściastymi i iglastymi. Poza tym w ziemi było dużo dziur, zrobionych przez lisy. Nie brakowało też krzewów i innej roślinności, dzięki której las wydawał się mroczny.
Mimo tej demonicznej aury, zwierzęta, które tam mieszkały żyły w przyjaźni. Nikt się nie kłócił i każdy z każdym dobrze się znał. Sielanka. Nie doszło jeszcze do żadnego przestępstwa, a znudzona policja pomagała kolegom z innych miast. Niestety, jednego dnia wszystko się zmieniło!
Stary lis, szef policji miał wtedy przerwę i jadł sałatkę owocową. Przyszła do niego zrozpaczona łasica. Powiedziała mu, że nie ma jej dwuletniego synka. Policjant lis odpowiedział jej, że może gdzieś wydreptał, bo to normalne, że dzieci w tym wieku są ciekawe świata. Jednak okazało się, że łasica szukała swojego synka po całym lesie. Lis zaczął traktować sprawę poważnie. Wziął telefon i zadzwonił do kolegów z komendy. Policja rozpoczęła poszukiwania. Wydawało się, że miasto niebawem zazna spokój bo przestępca zostawił mnóstwo śladów. Niestety las spokoju nie zaznał. Było tak, ponieważ codziennie przychodziły kolejne zgłoszenia na temat porwań. Policja ciągle szukała przestępcy. Po pewnym czasie policjanci zorientowali się, że wszystkie tropy prowadzą do dzika Maurycego. Poszli wtedy do niego. Po długich godzinach rozmów został aresztowany. Zrozpaczony dzik ciągle mówił, że został wrobiony.
Niestety policjanci mu nie wierzyli. Jednak śledztwa nie przerywano, bo wciąż nie znaleziono zwierząt. Po długich tygodniach pracy w końcu się udało. Sarna która poszła na grzyby znalazła kolegów z lasu. Byli w wielkim dole. Znaleziono też prawdziwego przestępcę. Był nim wilk Aleksander, który wrobił dzika, bo ten zwlekał ze spłaceniem długu dla niego. Prowadził on nielegalne badania nad nową szczepionką na wściekliznę. Była to okrutna choroba. Przez nią straciło życie wiele zwierząt, jednak nawet to nie usprawiedliwiało go od popełnienia tych wszystkich przestępstw. Niestety wszystko było nielegalne. Z tego powodu nie mógł on wywiesić ogłoszeń z prośbą o ochotników. Więc porwał zwierzęta, aby móc na kim próbować szczepionkę. Wrobiony dzik został wypuszczony, a porywacz dostał 15 lat więzienia. Później burmistrz lasu, zorganizował piknik z okazji spokoju w lesie.
Podpisano: Piorun i Błyskawica
Historia trzymająca w napięciu! Super:)
OdpowiedzUsuń